Gdy na Prusy Wschodnie i Königsberg rzucają cień dwa totalitaryzmy, Wieck staje się podwójnie naznaczony. Nie chodzi jedynie o represje, którym jest poddany - najpierw jako nie-Aryjczyk, potem Niemiec - przedstawiciel narodu nazistów, ale też o utratę fundamentów, na których opiera się jego wewnętrzny świat. Autor rejestruje dramat podbitego miasta, opisując jego grozę z perspektywy młodego, wrażliwego artysty. W ten sposób tworzy intymną opowieść o utracie - bliskich, domu, ojczyzny - i konieczności odnalezienia na nowo sensu swojego życia. Na parę chwil przed wymarszem jeden z Rosjan odkrywa skrzypce ojca, które nosi on przypięte na plecach. Wchodzi pomiędzy nas i wskazuje prosząco na instrument - ojciec odmawia. Wtedy Rosjanin wyciąga pistolet i przykłada ojcu do policzka w taki sposób, że i ja, stojący obok, znajduję się na linii strzału. Ojciec mówi: "Proszę, strzelaj", a ja ustawiam głowę tak, by - jeśli strzeli - musiał trafić. [...] Odchodzi od nas zirytowany, ale też, jak mi się zdaje, z pewnym szacunkiem. Hitler chciał uczynić Europę wolną od Żydów, Stalin - Prusy Wschodnie wolne od Niemców. [...] To, że zdołałem przeżyć działania ich obu, wydaje mi się niepojęte. [Michael Wieck, Miasto utracone]